Baśń Andersena „Dziewczynka z zapałkami” to wzruszająca opowieść o niesprawiedliwości, samotności, ale w pewien sposób także o nadziei.
Poniżej bajka (filmik)
W wigilię Nowego Roku ulicami miasta szła mała dziewczynka. Nie miała chustki na głowie ani butów na nogach. Wyszła w taki mróz, by sprzedawać zapałki. Zły ojciec wygnał ją z domu i zabronił powrotu bez pieniędzy. Biedaczka zaglądała do okien. W domach szykowano kolacje, czuć było zapach świątecznych potraw. Ziąb dokuczał dziewczynce coraz bardziej. Postanowiła schować się między dwoma domami i trochę ogrzać. Zapragnęła zapalić choć jedną, malutką zapałkę, aby poczuć ciepło ognia. Gdy to zrobiła, niespodziewanie niewielki płomyczek zamienił się w żelazny piec, który grzał rozkosznie i przyjemnie. Dziewczynka wyciągnęła nóżki przed siebie, żeby zbliżyć się do pieca, ale niestety zapałka zgasła. Szybko zapaliła następną i ujrzała przytulny pokój, a w nim wspaniale zastawiony stół, nakryty białym obrusem. Nagle ze stołu zeskoczyła dorodna gęś i zaczęła czołgać się po podłodze. Ale kiedy zbliżała się do dziewczynki i była już tuż tuż, zapałka zgasła i wszystko zniknęło. Bohaterka tak bardzo pragnęła cieszyć się tym wspaniałym widokiem, że nie mogła się powstrzymać od zapalenia nowej zapałki.
Jej oczom ukazała się wówczas wspaniała choinka, jaśniejąca od świec i uginająca się od ozdób. Dziewczynka z zachwytem przyglądała się drzewku. Podziwiała ogień świec i nagle jedno ze światełek zdawało się unosić powoli w górę, ku niebu. Wyglądało to niesamowicie, ale gdy zapałka zgasła, okazało się, ze to spadająca gwiazda. Dawno temu babcia opowiadała dziewczynce, że taka spadająca gwiazda to umierająca dusza, która zmierza do nieba, do Boga. Bohaterka poczuła smutek, wspominając babcię. Była ona jedyną osobą, która kochała dziewczynkę i bardzo o nią dbała. Teraz była sama na świecie, zmarznięta i głodna siedziała schowana między domami. Postanowiła zapalić jeszcze jedną zapałkę. Wtedy, zupełnie niespodziewanie ujrzała ukochaną babunię, piękną i wielką jak nigdy wcześniej. Babcia spoglądała na nią z miłością, nie chcąc by zniknęła, dziewczynka odpaliła kilka zapałek jednocześnie. Chciała, by babunia zabrała ją ze sobą, z dala od miasta i przejmującego chłodu. Babcia chwyciła wnuczkę w ramiona i uniosła do góry. Do nieba, do Boga…
Rankiem przechodnie ujrzeli zamarzniętą dziewczynkę, siedzącą na ulicy. W skostniałych dłoniach trzymała garść zapałek.